Czarownice

Pewnego razu była sobie czarownica. Włosy miała długie, trochę splątane, do kostek sięgała jej szara spódnica. U góry żakiecik, gustownie dobrany. Na głowie kaszkiecik.
Umiała rzucać czary i robić ziołowe wywary, gotowała je w wielkim błyszczącym kotle. Miała czarnego kocura i księgę pełną zaklęć. I tylko jedna rzecz ją odrzucała – nie cierpiała latać na miotle! Robiła wszystko co do jej fachu należało. Jednak latanie na miotle wyraźnie jej nie leżało. Czas poszedł do przodu, zmieniał się co dzień. Czarownica śledziła co dzieje się w modzie dla czarownic. Wymieniła już dawno chustę na kaszkiet. Może więc i na miotłę czas wreszcie nadszedł? Tłumaczyła innym czarownicom a znała ich wiele, że na pewno być muszą inne sposoby. I że kto jak nie one właśnie do tego są uzdolnione, żeby je znaleźć. Czarownice tylko głowami kiwały po czym wskakiwały na miotły i odlatywały. Jak w średniowieczu.
Jednak czarownica się nie poddawała. Czytała mądre księgi, nocami studiowała. Prawa Newtona na pamięć wkuwała. Była współczesną czarownicą i umysł otwarty miała.
W końcu znalazła! To, czego szukała. Przygotowała prezentację i sabat czarownic zwołała. Usiadły wszystkie przy dużym stole i – sącząc powoli ze szklanek colę – czekały. Rozpoczęła się prezentacja. Wykład o miotłach – jak są niewygodne, niezbyt bezpieczne i całkiem niemodne. Niektóre czarownice pod nosami cmokały ale inne głowami kiwały, zgadzając się z wywodem. Wszystkie jednak się zastanawiały do czego zmierza ta prezentacja. Wtedy końcowy slajd się ukazał – a na nim jedno tylko słowo: Teleportacja.
Cisza zapadła na sali głucha. Nawet mysz nie piśnie, tylko zastygła i tej ciszy słucha. Dopiero po chwili gwar wybuchł gwałtownie. Czarownice sto pytań mają na ten temat: A czy to wygodne? A na jaką odległość? I czy każda może? I czy to działa kiedy mróz na dworze? Teleportacja – to brzmiało sensownie. Ale … co z miotłami?!
Oto był dylemat, dla wielu czarownic. Co zrobić z wysłużoną miotłą kiedy zaczną stosować teleportację? Stulecia tradycji wyrzucić do kosza?
– Można nią latać latem na wakacje – odzywa się w końcu jakaś czarownica – kiedy przerwę w pracy macie i czas na takie latanie. Ale w codziennej pracy – postawmy na teleportację!
I tak rewolucja się dokonała. Kiedyś nastąpić w końcu musiała. Latanie na miotle całkiem wyszło z mody. Wszystkie czarownice zapragnęły wygody. Zmiany nikogo nie omijają. Dziś w bajkach czarownice na miotłach już nie latają i to się już nie zmieni. A jeśli czynić chcą swe czary i straszyć dzieci – jak to one – teleportują się w czasie i przestrzeni.
I tylko czasami – już coraz rzadziej – na jasnym nieba tle, można zobaczyć czarownicę, która podwinąwszy długą spódnicę cicho przemyka na swej miotle nad górami i lasami. Zapewne ma właśnie wakacje, na które zabrała swą miotłę, a nie teleportację.
Bo latanie na miotle ma zalety dla ducha i dla ciała i nawet nasza czarownica w kaszkiecie przyznać to musiała. Bo lecąc na miotle można z góry podziwiać świat a we włosach długich, splątanych poczuć ciepły wiatr…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *