Potwór

Pewnego razu był sobie Potwór. Mieszkał w kącie przedpokoju. Nie lubił światła, więc w dzień robił się malutki i właził pod szafę. Wieczorem wyłaził spod szafy i rósł. I kiedy nadchodziła noc i w mieszkaniu gasły wszystkie światła był już tak duży, że zajmował pół mieszkania! Strach było w nocy pójść do łazienki, bo można było znienacka zahaczyć o niego łokciem…brrrr! Serce w takich chwilach chce podskoczyć do gardła. Czasami z nudów Potwór stawał nad czyimś łóżkiem. I gdyby wtedy otworzyć oczy i zobaczyć nad sobą jego wielką postać – to dopiero byłby krzyk! Bo kto spodziewa się Potwora nad swoim łóżkiem. Dzieci chowały się przed nim pod kołdrą, dorośli szybko włączali światło. Ech…

Potwór budził strach bo wyglądał potwornie. Ale tak naprawdę usposobienie miał spokojne. Muchy by nie skrzywdził. Chodził po mieszkaniu bezszelestnie, nie chcąc obudzić nikogo. Na wygląd nie mógł jednak nic poradzić. Jedyną więc towarzyszką, która go nie opuszczała była Samotność. Wierna i milcząca. Rosła wraz z nim co wieczór, a w dzień chowała się z nim pod szafę. I może byłoby to smutne ale tuż obok, w innych mieszkaniach, mieszkały takie same potwory i los ich był podobny. Świadomość tego była troszkę pocieszająca.

Pewnej nocy mały chłopiec wstał, żeby pójść do łazienki. A ponieważ bardzo bał się Potwora, włączył światła zarówno w pokoju jak i przedpokoju, żeby go wypłoszyć. Potwór w jednej chwili zaczął się kurczyć i szybko wślizgnął się pod szafę. Chłopczykowi wydawało się nawet, że słyszy jego pisk kiedy zmykał przed światłem. Taki malutki potwór, schowany pod szafą, wcale nie był straszny. Zanim chłopiec wrócił do łóżka wahał się jeszcze chwilę czy nie zostawić światła włączonego – niech sobie Potwór siedzi pod szafą i nie wychodzi! Zebrał się na odwagę i zajrzał pod szafę… Potwór był taki maciupki, że w ogóle nie było go widać. Wcisnął się w najdalszy kąt, żeby tylko nie dotknął go żaden promień światła. Smutny to był widok. Chłopiec patrzył w ciemną ciasną przestrzeń pod szafą i nagle zrobiło mu się żal Potwora. Zrozumiał, że Potwór też czasami się boi. Cichutko odszedł od szafy, zgasił światła i wskoczył pod kołdrę. Potwór mógł znowu zająć spokojnie pół mieszkania.

Odtąd chłopiec idąc w nocy do łazienki nie włączał już światła w przedpokoju, przemykał tylko szybko żeby nie zahaczyć łokciem Potwora. A Potwór nigdy nie stawał nad łóżkiem chłopca i starał się robić wszystko, żeby tylko go nie wystraszyć. Poza tym wszystko było jak przedtem. Poza tym, że Potwór nie czuł się już tak strasznie samotny, bo… kiedy robi się coś specjalnie dla kogoś to jest się samotnym trochę jakby mniej.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *