Bal na łące

Wiatr przebiega przez trawy
Głaszcząc je swoją dłonią
Nogi plącząc prawie w tym biegu

Nos swój wtyka do kawy
Która stygnie w termosie
Na jeziora piaszczystym brzegu

Rozdzwoniły się dzwonki
Barwnych kwiatów na łące
Bąk przygrywa na kontrabasie

Wygładzają biedronki
Swoje sukienki lśniące
Na zielonym liścia tarasie

Wiatr przysiada pod drzewem
Ręką chmury odgania
I spogląda spokojnie gdzieś w dal

Wieczór zbliża się wolno
Nikt go nie chce poganiać
Bo wieczorem na łące wielki bal

Panna motyl coś szepcze
Do konika polnego
I poprawia na ramionach złoty szal

Cała łąka się złoci
Błyszczy w promieniach słońca
Które z nieba błękitnego już schodzi

A orkiestra owadzia
Instrumenty swe stroi
I drinkami z dzbanów kwiatów się chłodzi

Kiedy słońce już zajdzie
A wiatr przyśnie pod drzewem
Wtedy koncert się zacznie owadzi

I motyle, biedronki,
srebrne muszki i pszczoły
Podziękują za miniony dzień

Za to, że słońce wschodzi
Że wiatr biega po łące
I za drzewa, które dają dobry cień

Za kolory i zapachy
które lato rozsypało
Tak szczodrze na łące i w lesie

Za to, że po jasnym lecie
Przyjdzie w sukni z barwnych liści
Zamyślona i spokojna, piękna jesień

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *