Plecak

– Szybko, pośpiesz się! Jest już prawie dziewiąta, a ty ciągle w proszku!
– Wcale nie jestem w proszku. Dzisiaj wyjątkowo szybko udało mi się zebrać. Jeszcze tylko kilka rzeczy i możemy iść.
– Czas najwyższy! Wiesz dobrze, że droga zajmie nam kilka minut.
– Wiem, wiem … nie martw się, zdążymy.

Dwa małe Eregungi były gotowe do drogi. Posi jak zawsze od wczesnego ranka pełen energii. Tiv jak zwykle trochę zaspany i nie do końca zorientowany co się dzieje. Poranki to zawsze była dla niego najgorsza pora dnia.
Dzisiaj był pierwszy dzień szkoły. Do szkoły nie było daleko, a jednak trzeba było przejść przez las, a potem minąć staw z kaczkami i starą szopę Leśnika. To wszystko były pokusy trudne do przezwyciężenia. Ale dzisiaj naprawdę nie było na to czasu, ani nawet wielkiej chęci.
Pierwszy dzień w szkole raczej nigdy nie był zły. Po długich wakacjach Eregungi spotykały się z kolegami z klasy. Na pewno będzie co opowiadać i może nawet będzie wesoło. Chociaż…
Szkoła to miejsce i fajne i trochę nie. Na zabawę czasu jest niewiele, za to obowiązków z dnia na dzień przybywa. W dodatku nie wszyscy są tak sympatyczni, jak by się chciało. Czasami bywa trudno. Nie każdy radzi sobie z tym dobrze.
Eregungi to na ogół przyjazne stworzenia. Starają się żyć w zgodzie ze sobą, ale też z całym otaczającym je światem. W tym są trochę podobne do skrzatów. Jednak nie obce są im także gorsze dni i słabszy nastrój. W tym bardziej przypominają ludzi. I z tym podobieństwem jest najgorzej. Skrzaty nie rozdzielają tak zwanego włosa na czworo. Ludzie często tak. Skrzaty nie kręcą nosem na złą pogodę, krzywy chodnik czy nie działającą windę. Ludzi takie rzeczy potrafią wyprowadzić z równowagi.
A jak jest z Eregungami?

– Hej, jesteś dzisiaj jakiś markotny – Posi szturchnął Tiva w ramię – ciągle nie wyspany?
Było już po pierwszej lekcji i powoli powakacyjny kurz opadał ze wszystkiego i wszystkich po to, by odsłonić całkiem nowe możliwości nadchodzących miesięcy. Jednak nie tylko możliwości pojawiały się na widnokręgu, ale także wątpliwości, niepewność, jakieś małe lęki obok niespodziewanych radości. Dużo rzeczy zupełnie niewiadomych.
– Sam nie wiem – odparł Tiv – czuję się jakiś nieswój. Trochę jednak przytłacza mnie to miejsce. Tyle przed nami dni wśród innych Eregungów. Z ich nastrojami, humorami, pomysłami…
– Damy radę – zaśmiał się Posi – dotąd jakoś dawaliśmy. Musimy tylko skupić się na priorytetach. Pamiętasz?
– Jakich priorytetach? – zdziwił się Tiv – nic o tym nie wiem.
Posi uśmiechnął się wesoło do kolegi. Ten uśmiech Posi wygrał chyba na jakiejś loterii! Zawsze poprawiał nim nastrój Tivovi. Wokół po prostu robiło się jaśniej, kiedy Posi się uśmiechał.
– Mam nadzieję, że wszystko dzisiaj spakowałeś do swojego plecaka i masz przy sobie to, co najważniejsze?!
– Sam nie wiem – odparł Tiv – rano tak mnie poganiałeś…
Posi chwycił szybko plecak przyjaciela i zanurzył w nim swoją lekko jajowatą głowę.
– Czekaj… – mruczał pod nosem z głową wciśniętą w plecak – czegoś brakuje…
Tiv patrzył na to widowisko lekko rozbawiony. Posi był zabawny. Zawsze zabawny, śmiały, dzielny. Nie to, co on… Tiv.
– Tiv… – nagle głowa Posi wyskoczyła z plecaka – wiesz, że słyszę, co myślisz (Eregungi faktycznie mogły słyszeć myśli kogoś, kto siedział blisko, ale tylko, jeśli tego chciały. Nie byłoby łatwo funkcjonować, słysząc wciąż w głowie myśli wszystkich wokół).
– Słyszę, że włączył ci się… człowiek! Wyłącz go od razu. Takie myślenie nie pomaga. Nigdy. Przecież wiesz.
Tiv wiedział, ale czasami nic nie mógł poradzić. A kiedy sobie to uświadamiał, czuł się jeszcze gorzej.
– I muszę cię zmartwić. Chyba coś zgubiłeś. Przeszukałem twój plecak dokładnie. Nigdzie nie ma. Sam popatrz. – i Posi zaczął wyciągać z plecaka Tiva zeszyty, każdy w innym kolorze:
– dobre chęci – jest; kreatywność – jest; energia, dobra wola – są; zainteresowanie – jest; dobre relacje – ok, na pewno się przyda. Chociaż te twoje zeszyty…
– Co z nimi nie tak? – zapytał Tiv ze smętną miną.
– Nie za cienkie? – zapytał Posi – czy na pewno wystarczą na cały rok szkolny? Na przykład ten: energia. W grudniu skończą ci się w nim wolne kartki i co wtedy? Przecież to będzie dopiero połowa roku szkolnego! A energia przydałaby się raczej na cały. – Posi kręcił głową i cmokał zabawnie – no i brakuje najważniejszego. I dlatego masz dzisiaj taką minę!
Posi sięgnął teraz po swój plecak i jednym ruchem wyjął z niego bardzo gruby, bardzo kolorowy zeszyt i pomachał nim przed nosem kolegi.
– Można nawet wyrzucić resztę, jeśli ma się ten – zawołał radośnie i zaczął głośno literować napis na zeszycie: – Pozytywne nastawienie! Bez tego ani rusz.
– Ale przecież miałem – bąknął Tiv zaniepokojony – rano jeszcze sprawdzałem.
– Być może – odparł Posi spokojnie, chowając gruby kolorowy zeszyt do plecaka – a może tylko ci się zdawało. Tak bywa.
I znowu wysłał do kolegi swój słynny uśmiech.
– Chodź, poszukamy. Może gdzieś zostawiłeś. Na pewno się znajdzie.
– Okej. Ale wiesz… Z tymi zeszytami…  Pozytywne nastawienie… Sam nie wiem. Nie zawsze działa.
– No pewnie, że nie zawsze! Tak, jak wszystko. Ale nie zaszkodzi mieć przy sobie, prawda?
– No tak. Lepiej mieć i nie używać, niż nie mieć wcale.
– A najlepiej mieć i używać! Wtedy jest szansa, że zadziała. Zaraz znajdziemy twój i sam zobaczysz! I tylko mam nadzieję, że nie jest taki cienki, jak pozostałe. Ten musi ci wystarczyć na cały rok szkolny, a nie tylko do grudnia!
Śmiech Eregunga rozdźwięczał się na szkolnym korytarzu.

Dwaj przyjaciele – Posi i Tiv – oddalali się powoli, prowadząc tę jakże interesującą rozmowę.
Wkrótce pierwszy dzień w szkole minął i przyszły kolejne. Niektóre łatwe, inne trudne. Czasami tak trudne, że na początku wydają się nie do udźwignięcia. Jak to w życiu.
Czy pozytywne nastawienie może pomóc dźwigać takie trudne dni? Czasami tak, a czasami nie do końca. Jednak tego nigdy tak na pewno nie wiadomo. Dlatego najlepiej mieć je zawsze przy sobie. I spróbować użyć. A nuż zadziała? I warto mieć go tyle, żeby starczyło na co najmniej cały rok. Chociaż lepiej by było, żeby na dłużej. W każdym razie – nie zaszkodziłoby.
I wcale nie trzeba być Eregungiem, żeby o tym wiedzieć. Nieprawdaż?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *