Mądre drzewa


Pewnego razu był sobie las, w którym rosły bardzo mądre drzewa. Były to stare i młode drzewa. Wszystkie były mądre, bo poza tym, że były coraz mądrzejsze z wiekiem, to też rodziły się od razu mądre. I nawet kiedy były jeszcze bardzo młode i ich pnie były jasne i chuderlawe, to już wiedziały bardzo wiele i chciały wiedzieć coraz więcej. Młode uczyły się od starych a potem przekazywały to, co wiedziały, młodszym.
Mądre drzewa sięgały swoimi  czubkami niemal błękitnego nieba. Często też w niebo spoglądały. Bo wiele mądrości można stamtąd uzyskać. Poza tym stały nieruchomo i spokojnie, a spokój sprzyja rozmyślaniom. Czasami tylko kołysały się w jedną i drugą stronę.
Dlatego ludzie, którzy mieli jakiś problem, przychodzili do tego lasu.
Samo słuchanie mądrzejszych od siebie wcale jednak nie wystarczy. Trzeba jeszcze umieć usłyszeć. Usłyszeć i zrozumieć. A to wcale nie jest łatwa sztuka.

Pewnego razu do lasu przyszedł człowiek, który był bardzo zły. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć wściekły. A wściekłość brała się stąd, że nie potrafił poradzić sobie z problemami, jakie miał. Różne to były problemy, jak to u ludzi : brak pieniędzy, brak zrozumienia, brak czegoś, co sprawiłoby, żeby życie było łatwiejsze. Tak jakby życie miało być łatwe.
I ten człowiek ze złością potrącał dłońmi gałęzie drzew a te, które spadały, ze złością kopał nogą. Czasami takie wyładowanie złości bardzo pomaga. Ale są do tego specjalne worki treningowe, całe sale ćwiczeń, piłka, którą można kopać kiedy się chce. Kopanie gałęzi i łamanie ich nigdy nie będzie dobrze widziane.
– Co cię tak złości Człowieku – zapytało jedno z drzew.
– Życie mnie złości, ot co – odpowiedział człowiek niegrzecznym tonem.
– Całe życie cię tak złości? – pytało drzewo.
– Dzisiaj tak,  całe. Czuję, że mi się nie udało.
– Mało prawdopodobne – odpowiedziało drzewo – żeby nie udało się komuś całe życie. Zawsze jest coś, co udało się jednak.
– Nie potrafię tego dostrzec – warknął człowiek.
– Hmm… – drzewo zawiesiło głos – to już co innego. Nie udało się, czy nie potrafisz dostrzec tego, co się udało?
– Nie mam ochoty na rozmowę – powiedział człowiek, bo słowa drzewa zdenerwowały go. Odwracały jego uwagę od złości, którą wyhodował w sobie i zmuszały do namysłu.
– To po co tu przyszedłeś? – drzewo nie  dawało za wygraną. Nie dlatego, że było wścibskie ale dlatego, że chciało zapobiec dalszemu łamaniu i kopaniu gałęzi, które na to nie zasługiwały.
– Bo… chciałem pomyśleć, w spokoju.
– Dlaczego więc tego nie robisz?
Na to człowiek już nie miał prostej odpowiedzi.  Drzewo miało rację. W końcu było bardzo mądre.
– Wiesz – powiedział człowiek – nie jestem zadowolony z tego co osiągnąłem w życiu.
– A jednak nazywasz to osiągnięciem.
– Nie, to żadne osiągnięcie.
– Ale przecież takiego określenia użyłeś przed chwilą.
– No tak…
– Czyli coś osiągnąłeś, a to duża rzecz.
– Ale dla mnie nic nie znaczy.
– A co miałoby dla ciebie znaczenie? – zapytało drzewo. 
– Gdybym miał inne życie…

Takie rozmowy drzewa toczyły bardzo często. Bo ludzie często mówili, że chcieliby innego życia bo ich nie jest zadowalające.
Czy po to ludziom dana jest świadomość i inteligencja, żeby mogli narzekać na swoje życie? Zając, lis czy wiewiórka nigdy nie skarżyły się drzewom na swój los. Nie w taki sposób. Mogły martwić się małą ilością pożywienia zimą  i tym, że zima się przeciąga i nie chce  skończyć. Ale nie patrzyły na życie w kategoriach osiągnięć lub ich braku.

Któregoś dnia do lasu przyszedł inny człowiek. Był smutny i przygnębiony. Chodził po lesie zgarbiony i ze smutną miną.
– Co ci jest – pytały drzewa
– Mam problemy
– To widać, ale jakie?
– Duże – uśmiechnął się człowiek gorzko – nie potrafię dogadać się z bratem. Kiedyś byliśmy tak blisko a teraz…
A wszystko przez pieniądze. Zupełnie zwariował na ich punkcie. O niczym innym nie myśli, wszystko przelicza na pieniądze.  Nawet rodzina nie jest już dla niego ważna.
– Może to on powinien przyjść tu i posłuchać mowy drzew a nie ty.
– On nigdy nie zechce.  Nic go nie obchodzi co mówią inni.
– To trudna rada. Jeśli ktoś nie chce pomocy to nie może jej otrzymać.

Jednak za kilka dni do lasu przyszedł brat tamtego człowieka. Minę miał strapioną. Chodził w kółko i coś mruczał pod nosem.
W końcu na głos powiedział :
– Mam tego dosyć. Nikt mnie nie rozumie. Dbam o to, żeby rodzinie nic nie brakowało, pracuję ciężko a oni chcą ode mnie nie wiadomo czego. Że zapomniałem o urodzinach syna??? Nie zapomniałem, miałem ważne spotkanie. Kiedyś mi za to podziękuje. I że pokłóciłem się z rodzicami… Oni nie rozumieją dzisiejszych czasów. Kiedyś było inaczej…
Chciałbym żeby wreszcie ktoś mnie zrozumiał!

Mądre drzewa rozmyślały o tym i też chciały żeby ludzie w końcu coś zrozumieli. Jednak nawet najmądrzejsze drzewo nie potrafiło wytłumaczyć ludziom, że życie ma się dane jedno i może być oceniane różnie tylko w zależności od tego, kto ocenia.  
Na przykład to, co dla jednego będzie osiągnięciem, dla drugiego nie  będzie znaczyło nic. I odwrotnie.

Ludzie mimo wszystko uważają się za tych, którzy wiedzą najlepiej. Więc w lesie, w którym rosły mądre drzewa, ludzie pojawiali się coraz rzadziej. A drzewa nie mając okazji do rozmowy, w końcu zapomniały mowy ludzkiej. I kiedy ktoś przychodził ze swoimi problemami milczały, kołysząc się tylko dostojnie w jedną i drugą stronę.  Człowiek mógł jedynie wsłuchać się w szum ich liści. I kto wie, może z tego szumu mógł usłyszeć więcej niż ze słów.
Bo przecież nie o to chodzi, żeby słuchać tylko o to, żeby usłyszeć. I zrozumieć. A najlepiej jest kiedy usłyszy się samego siebie. Bo kto lepiej zrozumie człowieka niż on sam. Kiedy wsłucha się w swoje własne narzekania i żale to może zrozumie, że tylko on sam może znaleźć odpowiedź na swoje pytania i rozwiązanie dla swoich problemów. Albo dojść do wniosku, że bardzo często nie mają większego sensu. Czyli do tego, do czego mądre drzewa doszły już dawno. 




Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *