Pewnego razu Wiosna uparła się, że nie wstanie z łóżka.
Odwróciła na bok głowę
I przykryła dużą poduszką.
Chciało jej się spać i nie miała ochoty z nikim rozmawiać.
I chociaż wszyscy z utęsknieniem jej wyczekiwali
Chociaż Maj i Kwiecień dawno już wstali
ona odwracała się na drugi bok i twardo spała
I nawet trochę podczas snu pochrapywała.
Marzec przysiadł na jej łóżku strapiony
Zaczął szturchać ją, nie za mocno:
Hej Wiosno – mówił do niej – już czas zmieniony
Pąki już na gałązkach rosną, wyjrzyj przez okno!
Ale Wiosna słuchać go nie chciała
Tylko spała i spała…
Śniła o zimie i sukni ze śniegu białej
śniła o jesieni i barwnym z liści szalu.
A potem też o lecie – i o promieniach słońca.
A jej sny kolorowe zdawały się nie mieć końca.
Wiosno – Kwiecień szepcze jej do ucha – wstawaj szybko!
Na dworze zimno i brzydko!
Wiosno – złości się Maj – po stokroć! Nie chcę już dłużej marznąć i moknąć!
Wiosna niechętnie otwiera oczy.
Patrzy na Maj i Kwiecień zaspana.
– Dlaczego mnie budzicie tak z rana!
Zimno i deszcz za oknem.
Tylko w koc się zawinąć i płakać.
Wolałabym wstać dopiero
w środku ciepłego lata!
Hej – mówi Maj niecierpliwie – póki nie wstaniesz będzie zimno wszędzie!
A poza tym bez ciebie
lata w ogóle nie będzie!
Wstaje więc Wiosna powoli.
Zieloną farbą przeciąga po drzewach.
Słońce na sufit nieba wznosi.
A przy tym nuci sobie i śpiewa…
I – wierzcie lub nie wierzcie –
rozkręca się nareszcie :).
Pewnego razu wskazówki wszystkich zegarów zatrzymały się. Tak, jakby ktoś dla zabawy machnął czarodziejską różdżką. Można by martwić się, że czas przestał płynąć. Ale przecież czas nie jest zaklęty w zegarach. Nie da się powstrzymać jego biegu, zatrzymując ich wskazówki.
Pewien człowiek miał jednak nadzieję, że zdąży teraz nareszcie zrobić to, na co zawsze brakowało mu czasu. Wstał więc bez pośpiechu z łóżka i powoli przygotował sobie śniadanie. Zjadł je bez pośpiechu, przeglądając gazetę. I tym razem nie skupiał się tylko na tym, co było dla niego ważne lub interesujące. Czytał też te fragmenty, które nie interesowały go wcale i które zawsze pomijał. Czas go nie gonił.
Potem ten pan bez pośpiechu wypił filiżankę gorącej i czarnej jak smoła kawy, do której wsypał łyżeczkę brązowego cukru. Przedtem bardzo powoli mieszał łyżeczką w tej kawie i patrzył jak brązowe kryształki rozpuszczają się jeden po drugim. Pierwszy raz udało mu się zaobserwować jak słodkie drobinki znikają w ciemnym pachnącym płynie. A jednocześnie są w nim nadal, bo przecież z nich bierze się karmelowy smak kawy. Obserwując to zjawisko, zszedł myślami na zupełne manowce, bo nagle zaczął myśleć o tym, jak niezwykle funkcjonuje świat. O tym, że każde z ciał stałych ma zupełnie odrębny, własny, określony kształt i objętość. A jednocześnie tak łatwo można zmienić kształt niektórych z nich. Nie dotyczy to ludzi. Ale – jego myśli błądziły jeszcze dalej – czy to samo można powiedzieć o ludzkiej duszy? Czy jej stałość jest pewna? Czy jej kształt nie zmienia się nigdy?
Myśli potrafią zabłądzić, kiedy tylko się ich nie upilnuje. Jednak mucha latająca uporczywie nad niedojedzonym ciasteczkiem pozwoliła zagonić je z powrotem na utarte ścieżki codziennych rozmyślań.
Jak długo żyje taka mucha? Czy ma ochotę na niedojedzone ciasteczko? Czy ciasteczko kojarzy się jej z czymś szczególnym? Czy jest jej wszystko jedno, czym się pożywi?
Czy brzęczenie to odgłos, który uzyskuje dzięki drganiom maleńkich strun głosowych – czy też czegoś na ich kształt? Czy to z trzepotania cieniutkimi skrzydełkami bierze się brzęczenie?
Zegary stały jak zaklęte. Zniknął pośpiech i wszelkie plany. Można snuć czas jak długą nić i nawinąć ją sobie na palec. Albo też zerwać tę nić po prostu, bez konsekwencji.
Człowiek delektował się tą darowaną nieskończoną ilością czasu, który zatrzymał się w zegarach. Jednakże nadal płynął. A wyraźnym dowodem na to było, że oto nagle zaburczało mu w brzuchu. Czyli, że od śniadania upłynęło już trochę czasu.
Gdyby tak zegary milczały jak zaklęte, a ich wskazówki przystroił kurz, czas nadal biegłby przed siebie. Jednak gdzieś obok, jakby równolegle. Nie czulibyśmy się zmuszeni do tego, aby biec razem z nim.
Może wtedy nasz czas byłby zmarnowany? Bo spalibyśmy pół dnia, a drugie pół spacerowali. A może właśnie nie? Może w ten sposób odzyskalibyśmy czas?
Taka mucha żyje około czterech tygodni. Nie ma czasu na marnowanie czasu. Ani na spoglądanie na wskazówki zegara. Bo drugich takich czterech tygodni mieć już nie będzie. I chociaż wcale o tym nie wie, na pewno dobrze wykorzystuje swój czas.
Dla mojego Siostrzeńca, który skończył dzisiaj 5 dni
Pewnego dnia na świecie pojawił się mały Jeżyk. Pewnie jest wiele takich dni w roku, kiedy na świat przychodzą małe jeżyki. Jednak ten dzień i ten Jeżyk to było zupełnie co innego.
Tego dnia Księżyc świecił na tle gwiazdozbioru Oriona, przy granicy z Bliźniętami, a jego tarcza miała fazę 65%. Niewiele ponad 4° nad nim świeciła para gwiazd Tejat Prior i Tejat Porsterior, natomiast 6° na wschód – Alhena.
Tego samego dnia w roku 1902 założono klub piłkarski Real Madryt. A w 1899 w Niemczech została zarejestrowana aspiryna produkowana przez firmę Bayer. W 1885 tego dnia odkryto planetoidę Asporina – czy to stąd pochodzi nazwa aspiryny? Jeszcze wcześniej bo w 1869 tego dnia Dmitrij Mendelejew zaprezentował układ okresowy pierwiastków chemicznych. W 1521 roku tego dnia Ferdynand Magellan dotarł do wysp Guam i Rota w archipelagu Marianów. A w roku 1409 na zamku w Chinon doszło do pierwszego spotkania Joanny d’Arc z królem Francji Karolem VII Walezjuszem.
W takich oto okolicznościach na świecie pojawił się mały Jeżyk, który zupełnie nie miał o nich pojęcia i jeszcze przez długi czas nie będzie go to zupełnie interesowało. Data jego urodzin dołączyła do tych dat, które należy zapamiętać jako bardzo szczególne.
Teraz mały Jeżyk leżał sobie w małym wózeczku, otulony szczelnie ciepłym becikiem. Na głowie miał ciepłą czapeczkę a pod nią różne bardzo ciekawe sny.
Zastanawialiście się kiedyś o czym śnią takie zupełnie małe istotki, które dopiero co pojawiły się na świecie? Jakie mogą być ich sny skoro jeszcze niczego nie widziały i nie wiedzą o świecie? A może wcale tak nie jest, że nie wiedzą… Może pamięć poprzednich pokoleń – bo przecież zawsze pochodzimy od kogoś, kto już żył i przeżył wiele, a jeśli zsumuje się pamięć naszych genów to wychodzi tego naprawdę sporo – odtwarza się jak nagranie ze starej płyty w głowie maluszka. I chociaż on sam nie może z tego za wiele zrozumieć, to pewne rzeczy wczytują mu się do pamięci i już nie jest jak ta biała kartka, która nie ma o czym śnić.
Zresztą co tu filozofować. Skoro już Jeżyk był na świecie to przecież otaczały go teraz głosy, zapachy, barwy, które wpływały na małe komóreczki w jego głowie i teraz one naradzały się ze sobą jak to wszystko nazwać i oswoić.
Na szczęście dla małego Jeżyka tuż obok była jeżykowa mama, która na pewno wyjaśni mu z czasem wszystko to, co go otacza. A jeśli nie będzie potrafiła wyjaśnić wszystkiego to przynajmniej wiadomo będzie dlaczego Jeżyk czegoś nie rozumie. Bo to po prostu jest zbyt trudne.
Zresztą jak to bywa w świecie, kiedy Jeżyk dorośnie i będzie już całkiem dorosłym Jeżem, będzie pewnie wiedział dużo więcej niż jego rodzice. I tak właśnie powinno być.
Jeże to bardzo pożyteczne stworzenia. Dbają o przyrodę i dlatego są pod ochroną. Każdy kolejny jeż jaki pojawia się na świecie to szansa na przetrwanie dla wielu roślin. Jeż jest spokojnym stworzeniem i nikomu nie robi krzywdy. A kolce, które wyrastają mu na grzbiecie są mu potrzebne do samoobrony.
Około czternaście dni po urodzeniu małe jeże otwierają oczy i są bardzo ciekawe świata. A już po około miesiącu maminej opieki małe jeżyki, ważące około trzystu gram, wyruszają na podbój świata.
Małe stworzonka są bardzo dzielne. Nie sztuka być odważnym kiedy jest się dużym i dobrze zbudowanym. Sztuką jest być dzielnym maluchem, który nie dość, że przynosi pożytek przyrodzie to jeszcze żyje z nią za pan brat.
Właśnie dlatego wielu właścicieli pięknych ogrodów chciałoby zaprosić do nich jeża. Bajkowe stworzonko, które podobno lubi nosić na grzbiecie jabłka. To oczywiście wymysł bajkopisarzy, podobno jeże wcale nie lubią jabłek. Co przecież nie oznacza, że nie może wśród nich znaleźć się jeden, który akurat jabłka lubi.
Jeże lubią spokój. I zdecydowanie preferują życie nocne. W dzień śpią a w nocy łazęgują. Ich życie obok człowieka przebiega w całkowitej symbiozie. Lepiej jednak nie zawracać mu głowy i nie zaczepiać. Bo wtedy zwinie się w kolczastą kuleczkę i lepiej się do niego nie zbliżać.
Tak, tak, zapamiętajcie, jeże lubią chodzić swoimi ścieżkami. Pod żadnym pozorem nie powinno się ingerować w ich dziką egzystencję. To co je interesuje najbardziej to być jak najbliżej natury, która nie jest zmieniona ludzką ręką.
Tymczasem mały Jeżyk śpi sobie smacznie w małym łóżeczku i śni o tym co działo się pokolenia przed jego narodzinami. Śni mu się sad pełen czerwonych okrągłych jabłek, które spadają lekko, prosto na jego kolczasty grzbiet. Śnią mu się niezwykłe miejsca,które kiedyś zobaczy i pozna. Na razie świat, który go otacza jest bardzo niewielki, miękki i pachnący jak kolorowa dziecięca pościel. Z tego świata na razie czerpie swoją siłę, która pozwoli mu kiedyś być tym kim ma być.
Śpij smacznie mały Jeżyku i rośnij zdrowo. Masz już swoje miejsce w kalendarzu obok Magellana, Joanny Darc i planetoidy Asporina. To całkiem dobry początek jeżykowego życia. Reszty dokonasz kiedy tylko podrośniesz.