Puk puk… kto tam?
Dobry nastrój! Ja tylko na chwilę! Muszę dziś odwiedzić
Mam w zanadrzu
Na czas świąt I miły klimat
Dobry sposób
Wpadaj, siadaj…
Kawę pijesz? Zjesz pierniczka?
Czy makowiec?
Miło jakoś
Tak od razu! Dobry nastrój
Zawodowiec
Aaa… kaweczka
I pierniczek Przyda się zapas
Energii
Czy już czujesz
Jak to działa? To tylko dzięki
Synergii…
Trudne słowo
Ale ładne. I plastyczne
Niesłychanie
A oznacza
Rzadką dziś rzecz:
… Współdziałanie…
Współdziałanie?
To jest sposób? Na udane
Święta?
Też… lecz także
I na życie. Mało kto o tym
Pamięta…
Zawadiacko przesunął czapkę na tył głowy i ruszył przed siebie raźnym krokiem. Świt zmrożony był jeszcze, jakby ktoś go dopiero wyjął z zamrażalnika. Wszystko wokół spowijała przeźroczysta i nieruchoma biel. Niebo też było jeszcze całkiem blade. Lecz na horyzoncie już pojawiała się jasnopomarańczowa linia wstającego zimowego słońca. Jeszcze niechętnie, z obowiązku jednak rozciągało cieniutkie o tej porze roku promienie.
Droga była przyjemna, wzdłuż ścieżki rosły wysokie drzewa – o tej porze bezlistne – ale ich grube pnie sprawiały, że czuł jakby szedł przez amfiladę jasnych pokoi. Na polach wokół czarne ptaki zrywały się chmarami i najpierw krążyły wysoko, a potem nagle opadały na któreś z drzew. Drzewo stawało się wówczas gadatliwe i ruchome, co dodawało otuchy samotnemu wędrowcowi.
Wkrótce słońce podniosło się i poranek nastał świetlisty. Wszystko wokół stało się dużo wyraźniejsze. Świat nadal był chłodny i niedostępny, ale nieco odtajał.
Kiedy wyszedł na szeroką polanę wszyscy byli już na miejscu. Gwar rozmów poruszał powietrze. Wszyscy byli podekscytowani. To już dziś. Nastał ten dzień i wreszcie można było odetchnąć od codziennych zajęć i rozpocząć celebrację.
– Przed nami dzień pełen przyjemności! Dzisiaj nikt do nikogo nie będzie miał o nic pretensji. Dzisiaj wszyscy jesteśmy sobie bliscy mimo wszelkich różnic między nami. Dzisiaj też wszyscy się wspieramy i okazujemy sobie sympatię.
– A jeśli ktoś jednak powie coś niechcący? – zapytał ktoś.
– Cóż, to wtedy nikt się nie pogniewa. Bo czasami zdarza się, że komuś przez przypadek powie się niechcący coś niezbyt miłego. Ale warto się zastanowić czy gniewanie się i obrażanie prowadzi do czegoś dobrego czy wręcz odwrotnie.
– Jednak niektórzy są bardzo wrażliwi i słowa ich dotykają.
– Słowa rzeczywiście potrafią mocno dotknąć lecz… to przecież tylko słowa… Wiatr może zabrać je ze sobą jak suche liście już kolejnego dnia. Trzeba je puścić, niech odlecą…
Poprawił czapkę, uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona.
– Bądźmy dzisiaj dla siebie dobrzy. Nie twierdzę wcale, że to łatwe, ale można nabrać wprawy, jeśli próbuje się często. O tym mogę was zapewnić.
Rozległy się oklaski. Wszyscy mieli na ustach uśmiechy. Nikt nie wiedział dokładnie kim był i skąd przychodził, ale zawsze przynosił ze sobą ten nastrój. Powietrze robiło się nagle cieplejsze i zdawało się być miękkie. W tej miękkości wszyscy mieli ochotę pozostać jak najdłużej lub choćby zapamiętać ją na wiele kolejnych dni i tygodni.
Nic nie jest trwałe w życiu, a zwłaszcza ulotne są chwile. Jednak można je czasami chwycić mocno i przycisnąć do serca. Jak ogrzewacz, który ma wielką moc.
Nie lubię czerwonego
Wolałbym płaszcz zielony
Kapelusz z dużym rondem
Lubię styl nowoczesny
Wygodę i Internet
Pod ręką mam zawsze komórkę
I w Google mapkę
Dbam o kondycję i linię
Nie jadam słodyczy
A worek na prezenty
To niepraktyczne
Prezenty są całkiem spoko
Tę część swojej pracy lubię
I lubię rozważania
Metafizyczne
Szóstego mam mnóstwo pracy
Od północy do rana
Nadążam ze wszystkim dzięki
Tabelkom w Excelu
Ubieram się w tę czerwień
Chociaż mi nie do twarzy
I ruszam do pracy – zwyczajnie
Jak wokół ludzi tak wielu
A co myślałeś? Przyjacielu?
Że to się samo wszystko
Dzieje?
Że jestem jakimś
Czarodziejem???
Grudzień przysiadł na walizce i wyjął z kieszeni batonik. Jeszcze tylko jedna stacja i będzie na miejscu. Lubił podróże i ta też mijała mu całkiem przyjemnie. Jednak cel podróży był bliski i Grudzień odczuwał na tę myśl lekki niepokój, połączony z ekscytacją.
W tym roku będzie inaczej. Nigdzie nie będzie się śpieszył. Nikogo nie będzie poganiał. I nic nikomu nie będzie narzucał. Będzie dużo spacerował – batoniki zaczęły odkładać mu się ostatnio już w boczkach – i dużo czytać.
– Hej – ktoś tuż nad jego głową zakrzyknął wesoło – ty jesteś Grudzień! Od razu poznałem!
Grudzień przyjrzał się temu, kto zakłócił mu tę spokojną przerwę w podróży. Przed nim stał bardzo wysoki gość z bujną czupryną i szerokim uśmiechem na twarzy. Długi barwny płaszcz sięgał mu do kostek, wokół szyi zawiązany miał niedbale kolorowy szal.
– Znamy się? – zapytał Grudzień. Czuł jeszcze czekoladowy smak batonika i było mu błogo na duszy. Chętnie zawrze nowe znajomości.
– Jeszcze nie – zaśmiał się wesoło dryblas – ale chętnie cię poznam. Słyszałem, że miły z ciebie gość.
– Miły? – zdziwił się Grudzień – nie dla każdego… Jedni cały rok na mnie czekają, inni mnie przeklinają. Nie jest wcale tak kolorowo. – Grudzień spojrzał na kolorowe ubrania nieznajomego, niektórym chyba jest kolorowo zawsze.
– Tym się nie przejmuj – odpowiedział jego rozmówca – tak ma każdy. Ty masz do zrobienia to, co masz do zrobienia, a inni niech pilnują swoich spraw. Możesz zresztą zrobić bardzo wiele dobrego, ale i tak znajdzie się ktoś niezadowolony.
– Słuszna uwaga – westchnął Grudzień – poza tym nie zawsze jest łatwo. Niektórzy mają bardzo duże oczekiwania. Ciężko za nimi nadążyć. A inni mają bardzo niewielkie – ale do tych bardzo trudno dotrzeć.
– Właśnie – wysoki jegomość zamyślił się – dlatego cieszę się, że cię tu złapałem. Zanim jeszcze dotarłeś na miejsce, bo muszę z tobą pogadać.
– Dobrze – powiedział Grudzień i podniósł się z walizki. Pociąg będzie zaraz ruszał. – Jedziesz ze mną tym pociągiem?
– Tak. Opowiem ci czym się zajmuję. Może mi pomożesz. Wiesz, ostatni miesiąc w roku to trudny czas dla niektórych. Przedświąteczna atmosfera, która nie udziela się wcale wszystkim… tymi, którym się nie udziela trzeba się koniecznie zająć. Mam kilka pomysłów, ale może coś doradzisz…
– Chętnie o tym pogadam – odparł Grudzień – ten temat dawno mnie uwierał…
Grudzień ze swoją walizką i wysoki jegomość w kolorowym płaszczu do kostek zniknęli w przedziale pociągu, który powoli ruszał ze stacji.
Co nam przywiezie ten pociąg w tym roku? Jakie emocje i jakie wrażenia? Oby to były najprostsze rzeczy i nie wygórowane pragnienia. Więcej spacerów i ciszy i może trochę kolorów – ale tylko tych, które wiążą się z tym, co najwartościowsze. I pamięć o tym, że Grudzień nie wszystkim przynosi to samo – za to my możemy zawsze coś wartościowego dać komuś od siebie. Coś najprostszego…
W białej kawy filiżance
Schował się chłodny
Poranek
Jeszcze kilka
Filiżanek
Kiedy zima i mróz na szybie
Maluje
Wzór firanki
Wtedy dobrze mieć pod ręką
Ulubione z porcelany
Filiżanki
Które mimo że leciwe
Wciąż lśnią bielą jakby były
Całkiem nowe
W których mogą się codziennie
Chować w smaku dobrej kawy
Poranki zimowe
Które są jak mały wszechświat
Albo jak Księżyca srebrna
Pełnia
W których co dzień coś
Od nowa
Nam się spełnia
Na przykład marzenie o zupełnie
zwyczajnym życiu…