Czas


Pewnego razu był sobie Czas
Pędził przed siebie w długim płaszczu szarym
Po drodze przestawiał wszystkie zegary
Pędził przed siebie,
nie oglądając się na nic
Dźwigając na plecach puszkę
Z cennymi chwilami
Które były i minęły
Jakby ktoś zdmuchnął płomień świecy
A teraz kruszeją w tej puszce
I obciążają mu plecy

W szarym płaszczu
pędzi jak szalony
Ciągle przed siebie i nigdy w inną stronę
Gna przed siebie
i nie ogląda się na nic
Jakby coś było przed nim
co musi dogonić

Nie potrafi zawrócić
i nie chce wcale
Zostawia za sobą
ludzi i zdarzenia,
szczegóły, detale
Zabiera niewiele
Bagaż byłby kłopotem
W tym biegu wciąż przed siebie
I nigdy z powrotem

Wczoraj i dzisiaj znika z nim za rogiem
Jakby wiatr rozwiewał słowa i gesty
Były – i już nie ma

Zostają tylko okruszki
Które Czas wkłada do swojej puszki
Gdzie mieszają się potem
Mylą, urywają
A w końcu… nic z nich nie zostaje
Bo całkiem znikają
I na ich miejsce pojawią się nowe

Jednak zdarza się
chociaż nie każdy to zauważa
że Czas zatrzymuje się w biegu
i przy stole siada
albo w fotelu
Wypija łyk kawy
w brzęczenie muchy zasłucha

Zdejmuje puszkę z pleców i
Leniwie się przeciąga
Przerzuca kartki książki
Ilustracje ogląda

Takich chwil jest niewiele
I łatwo je przegapić

Rozmowy z przyjaciółmi
Spacer z synkiem z przedszkola
Gapienie się w chmury
Oglądanie biedronki
Radość z tego co jest wokół

Wtedy Czas zwalnia
Przez chwilę nie przyśpiesza kroku
Łapie oddech, który stracił w ciągłym biegu

Nie da się go zatrzymać
Ale przytrzymać da się
Na chwilę dłuższą
Przykryć głowę poduszką
I dośnić swój sen
Jeść długo śniadanie
Włóczyć noga za nogą w niedzielę
Zagadać się z przyjacielem
Wrzucić do kolorowej puszki
Trochę większe wspomnień okruszki
Żeby nie mieszały się z innymi
Tylko na trochę dłużej zostały
Nawet wtedy kiedy czas dawno pognał już przed siebie

Bo Czas jest tylko jeden
Do dyspozycji nam dany
Poza tym Czasem
Pędzącym w płaszczu szarym
Innego czasu nie mamy

















Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *