Dwie bajki o deszczu

Bajka 1
– Ale leje! Dzieci nie wychylajcie się bo zmokniecie !  – zawołała pani Biedronka wychylając głowę spod zielonego liścia. Jej czerwona w kropki sukienka była mokra od deszczu.
– Deszcz… – warknął Konik Polny strzepując wodę z zielonego fraka – a ja mam dziś występy. Bardzo ważne. A tu wszystko mokre!!!
– Moja nowa suknia! – wołał ktoś wśród deszczu – cała mokra! Co za okropna pogoda.
Pani Motyl w mokrej sukni wskoczyła pod liść.
– Zapraszam – powiedziała pani Biedronka – może zaparzę herbaty. Pana też zapraszam! – wychyliła się jeszcze w stronę Konika Polnego.
– Ale w tej sukni mokrej – westchnęła pani Motyl – jak mam pić herbatę???
– Chociaż sucho tu – dodał Konik Polny i westchnął głośno.
Pani Biedronka podała herbatę. Deszcz padał. Krople dudniły miarowo w zielony liść.
– Mamo, pobawimy się w deszczu,  dobrze?
– Nie, nie, nie. Zmokniecie i wszystko mi zabrudzicie!
Małe biedroneczki popatrzyły  smutno. Bardzo chciały pobawić się w deszczu
– Przeziębią się i tyle – dodała pani Motyl – nie cierpię deszczu!
– Właśnie – skrzywił się Konik Polny patrząc ponuro przed siebie – cała łąka mokra.
– Prawda – Biedronka łyknęła herbatę – deszcz to utrapienie.
– Moja suknia trochę podeschła – zauważyła pani Motyl i ze smutkiem przygląda się sukni.
– I ja też jestem już suchy – powiedział Konik Polny  – dziękuję za herbatę.
– Pan dziś koncertuje? –  pani Motyl z niepokojem spogląda w niebo.
– Miałem zamiar ale ten deszcz… – Konik Polny machnął ręką zniechęcony – wszystkie plany pokrzyżował.
– Zaraz może przestanie padać – pani Biedronka westchnęła ciężko i krząta się po zielonym mieszkanku – muszę nakarmić dzieci.
– Dziękuję pani za gościnę ale czas na mnie – pani Motyl wygładziła suknię – dziękuję za herbatę. Ach, moja nowa suknia, cała zniszczona !
– Nie ma za co. W taki deszcz trzeba się gdzieś schronić – odpowiada Biedronka.
– Tak,  właśnie, dziękujemy bardzo. Ach ten deszcz… – Konik Polny w zielonym fraku zeskoczył z liścia i zniknął wkrótce wśród mokrej trawy i polnych kwiatów.

Bajka 2
– Ale leje! Dzieci chodźcie popatrzeć!  – zawołała pani Biedronka wychylając głowę spod zielonego liścia. Jej czerwona w kropki sukienka błyszczała od kropli deszczu.
– Deszcz… – mruknął Konik Polny strzepując wodę z zielonego fraka – a ja mam dziś występy. Bardzo ważne. Chyba nic z tego.
– Muzyka i deszcz – klasnęła w dłonie pani Biedronka – wspaniale.
– Biedronko, Biedronko! – wołał ktoś wśród deszczu – czy mogę na herbatkę wstąpić do pani?
Pani Motyl w mokrej sukni wskoczyła pod liść.
– Zawsze jesteś mile widziana – uśmiechnęła się Biedronka – zaparzę herbatki. Pana też zapraszam! – wychyliła się jeszcze w stronę Konika Polnego.
– Ależ tu miło u pani na tarasie – westchnęła pani Motyl.
– I sucho – dodał Konik Polny założywszy nogę na nogę.
– Widać stąd całą łąkę.
Pani Biedronka uśmiechała się tylko. Dokoła unosił się zapach porannego deszczu i herbatki. Krople dudniły miarowo w zielony liść.
– Mamo, pobawimy się w deszczu,  dobrze?
– Dobrze, dobrze, tylko nie odlatujcie za daleko.
Małe biedroneczki popędziły przed siebie szczęśliwe.
– Nie przeziębią się? – zmartwiła się szczerze pani Motyl.
– Ależ skąd – zaśmiała się pani Biedronka – przecież to tylko deszcz
– Deszcz… Taaa – Konik Polny patrzył w zamyśleniu przed siebie – łąka zieleni się i unosi po deszczu.
– Prawda – Biedronka powoli podniosła drobnymi dłońmi filiżankę do ust – deszcz to cud.
– Moja suknia prawie już sucha – ucieszyła się pani Motyl.
– Pyszna herbatka – pochwalił pan Konik Polny – wspaniała. I ja też jestem już suchy.
– Pan dziś koncertuje? –  pani Motyl mruży oczy i spogląda w niebo.
– Miałem zamiar ale ten deszcz…
– Zaraz przestanie padać – uśmiecha się spokojnie pani Biedronka – dzieci wracajcie proszę! – pani Biedronka znów krząta się po zielonym mieszkanku – pewnie zgłodniały.
– Są całe mokre – roześmiał się Konik Polny – zazdroszczę im tej zabawy w deszczu. Kiedyś sam tak się bawiłem.
– Miło tu u pani ale czas na mnie – pani Motyl wygładziła suknię – pyszna herbatka.
– Wpadajcie kiedy tylko macie ochotę – odpowiada Biedronka lekko.
– No i przestało padać. Było miło, pa – Konik Polny w zielonym fraku zeskoczył z liścia i zniknął wkrótce wśród zielonej trawy i polnych kwiatów,  błyszczących od deszczu.


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *