Pociągi

Pewnego razu były sobie dwa pociągi. Bardzo się przyjaźniły ale często też droczyły ze sobą.
– Nie umiesz jechać tak szybko jak ja – mówił jeden
– Właśnie, że umiem – odpowiadał drugi i rozpoczynała się gonitwa.
Albo innym razem :
– Nie dasz rady podjechać pod tę górę, na pewno.
– Dam radę, pokażę ci!
Nie było to zbyt mądre i niezbyt bezpieczne. Ale pociągi nie potrafiły inaczej. Musiały rywalizować ze sobą chociaż właściwie nie wiadomo po co.
Któregoś dnia dzień wstał piękny. Słońce świeciło od samego rana i ptaki śpiewały pięknie. Tak jak co dzień pociągi miały tego dnia dużo pracy. Ale zawsze po pracy zostawało im sporo wolnego czasu.
Dwa pociągi od rana dyskutowały zawzięcie. Trudno było zrozumieć dlaczego ciągle musiały się spierać, mimo, że lubiły się tak bardzo i jeden za drugim wjechałby w ogień. Może to męska rzecz ciągle się z kimś próbować.
– Na pewno nie jesteś taki odważny. Na pewno nie pojechałbyś sam torami przez las. Bałbyś się! – mówił jeden pociąg.
– A właśnie, że nie bałbym się wcale. Już nawet kiedyś nimi jechałem – odpowiadał drugi. I częściowo była to prawda. Jechał raz torami przez las ale nie sam, tylko z dwoma starszymi pociągami. Pomagał im wtedy przywieźć drzewo z tego lasu.
Tory w lesie były już stare i nie często używane. Pociągi nie lubiły jeździć tamtędy. Gdyby zdarzył się jakiś wypadek to długo trzeba by czekać na pomoc. Nie to co na uczęszczanych trasach gdzie co chwilę mija się pociągi jadące w jedną i drugą stronę. Młodsze pociągi dodatkowo bały się lasu. Drzewa rosły tam wysokie. I były to bardzo stare drzewa, z grubymi pniami porośniętymi zielonym mchem. A pomiędzy drzewami rosły gęste zarośla. Wysoko w koronach drzew hałasowały ptaki. W zaroślach poruszały się zwierzęta. A kiedy dzień szarzał, w lesie robiło się ciemno i drzewa wyglądały jak nieziemskie istoty. Brrr…
Ale kiedy słońce świeci i dzień jest piękny, zapomina się o strachu i odwagę ma się wielką.
– Udowodnię ci – powiedział drugi pociąg – pojadę dziś sam do lasu i nie będę się wcale bał!
Pociągi wyruszyły do swoich zajęć i cały dzień ciężko pracowały. Ale jeden z nich cały dzień myślał o tym, co zamierzał zrobić po pracy. Mianowicie pojechać do lasu, żeby udowodnić koledze, że wcale nie jest tchórzem. Ciekawe było to, że ten drugi już dawno zapomniał o porannej sprzeczce bo sprzeczał się trochę dla zasady a nie dlatego, że uważał, że przyjacielowi brakuje odwagi.
Tymczasem jego przyjaciel skończył już swoją pracę i krzyknął do swoich kolegów na stacji :
– Jadę do lasu… Na przejażdżkę… Jakby ktoś pytał.
Potrzebował świadków swojego wyczynu. Był tak podekscytowany a trochę zdenerwowany, że nie usłyszał jak wołali za nim, żeby nie jechał do lasu bo to niebezpieczne…

Jechał przed siebie i dla odwagi pogwizdywał sobie cichutko. Kiedy już wjechał pomiędzy grube pnie drzew poczuł się niepewnie. Nie było to wymarzone miejsce dla pociągów. Korony drzew przesłaniały niebo i gdzieś tam wysoko co jakiś czas pokrzykiwały ptaki. W zaroślach, które rozrosły się gęsto pomiędzy drzewami, jakieś leśne żyjątka poruszały się wywołując drżenie serca pociągu. Ale to nie było najgorsze. Najgorsze było to, że tory były już tak stare i pordzewiałe, że pociąg ledwo poruszał się po nich.

Tymczasem drugi pociąg skończył swoją pracę i wyruszył na poszukiwania przyjaciela. Zawsze po pracy spędzali czas razem. Ale nigdzie go nie było i nikt go nie widział. To było dziwne.
W końcu zawiedziony wrócił do lokomotywowni, gdzie mieszkały wszystkie pociągi. Martwił się jednak bardzo, bo zbliżał się wieczór a jego przyjaciel nie wracał.

Tymczasem w lesie powoli robiło się coraz ciemniej i straszniej. I czas był najwyższy, żeby wracać. I pociąg już zaczął się wycofywać gdy nagle – trach!!! Koło pociągu utknęło w pęknięciu toru, który najwidoczniej nie nadawał się już do szybszej jazdy.
– O nie… – przeraził się pociąg – będę musiał tu zostać na noc. Nikt mnie tu teraz nie znajdzie…

Na szczęście są jeszcze na świecie przyjaciele. Kiedy zrobiło się już naprawdę ciemno, drugi pociąg zwołał kolegów w lokomotywowni i oznajmił, że potrzebuje ochotników do pomocy. Kiedy jakiś pociąg wpada w kłopoty to inne bez wahania ruszają mu na pomoc. Bo wiedzą, że następnym razem to one mogą być w potrzebie. Przez chwilę zastanawiano się, gdzie może być zaginiony ale wtedy ktoś przypomniał sobie :
– Mówił, że jedzie do lasu. Odradzaliśmy mu ale chyba nie usłyszał. Jakby coś go gnało w tamtą stronę. Co też mu przyszło do głowy??
Pociągi wyruszyły razem a kiedy jest się razem z innymi, i w dodatku w takiej ważnej sprawie jak pomoc przyjacielowi, to nawet ciemny las przestaje być taki straszny.

Szybko odnaleziono zgubę. Stał zmarznięty i podśpiewywał sobie-dla odwagi. Kiedy zobaczył przyjaciela ucieszył się bardzo. A przyjaciel nie mógł się nadziwić jego odwadze.
– Odwaga odwagą – mruknął jeden ze starszych pociągów – a co by było gdybyśmy cię nie odnaleźli? Zmarniał byś tutaj. Dobrze, że masz takiego dobrego przyjaciela.

Ale drugi pociąg wiedział, że wcale nie jest dobrym przyjacielem. Niepotrzebnie droczył się ciągle i tym samym spowodował to wszystko.
Na drugi dzień powiedział do przyjaciela:
– Czasami mówię głupoty. Nie słuchaj ich. Nie ważne czy jesteś szybszy czy odważniejszy, czy może wręcz odwrotnie. I tak jesteś moim najlepszym przyjacielem.

Pociągi nadal ścigały się ze sobą i siłowały podjeżdżając pod górę. Widocznie to męska rzecz próbować się ze sobą. Ale już nie podchodziły do tego tak poważnie. Bo najważniejszą próbę – odwagi i prawdziwej przyjaźni – oba zdały na piątkę z plusem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *