Pewnego razu żaby
zebrały się na brzegu jeziora
Bo w końcu wszystkie uznały
że to najwyższa pora
Zazieleniło się, rozkumkało
Ustały harce, zabawy
Aż swoje szepty przerwały
Wysokie w jeziorze trawy
Problem do rozstrzygnięcia
miały żaby nie mały
Woda w jeziorze była brudna
I żaby w niej szarzały
Szare żaby być może
i występują w przyrodzie
Ale są szare z natury
A nie dzięki brudnej wodzie
Zielone żaby to znany gatunek
I ich szarzenie to zły kierunek
Dlatego zebranie na dzisiaj zwołały
I obradują już dzień cały
Co jednak po ich obradach
Na brudną wodę trudna rada
Trzeba by znaleźć nowe jezioro
Jest ich tu w okolicy sporo
Gwarancji jednak nikt nie da
Że tam jest lepsza i czysta woda
I że je przyjmą do grona aby
Żyjące w tamtym jeziorze żaby
Więc albo szarzeć dalej będą
Albo się brudu z wody pozbędą
Co jednak jest trudną sprawą
Jeśli się jest tylko żabą
Żaba na świat wpływu nie ma
świat toczy się gdzieś obok
Brudy w jeziorze zostawia
I życie żab w koszmar zmienia
Więc pozostaje żabom
Porzucić frustrację i złości
I zamiast próbować coś zmienić
Żyć dalej w tej szarości
To co życie przynosi
Traktować jak hojne dary
I zamiast zmieniać bieg świata
Pokochać ten kolor szary
Tylko… czy na pewno aby?
Niech zdecydują żaby…
reebee…