Wazonik

Pewnego razu była sobie dziewczynka, która lubiła dostawać prezenty. Takich dziewczynek jest sporo na świecie, chłopców zresztą też. Wielu z nas lubi dostawać prezenty. Ale ta dziewczynka lubiła to aż za bardzo i chciała dostawać prezenty ciągle, przy najmniejszej choćby okazji. I te prezenty były dla niej dużo ważniejsze niż ci, którzy je przynosili.
Chociaż oni wcale o tym nie wiedzieli i myśleli, że dzięki prezentom nawiązują z nią bliższą relację.
Na przykład był jeden chłopiec, który przynosił najpiękniejsze lalki i piłki. Bo bardzo chciał móc bawić się z tą dziewczynką. I miał nadzieję, że może kolejny prezent sprawi, że wreszcie go zauważy. Ale dziewczynka w ogóle nie zwracała na niego uwagi i zupełnie nieświadomie – chociaż taka nieświadomość niczego nie usprawiedliwia – łamała mu tym serce.

Kiedy dostaje się tak dużo prezentów i tak często, to w końcu już nie wiadomo co może sprawić radość. I wszystkim kończą się pomysły na to, co jeszcze można podarować takiej osobie. Lalki, piłki, sukienki, książki, gry i skakanki… wszystko już było i nawet kilkakrotnie. Nie było już w żadnym sklepie niczego, co różniłoby się jakoś szczególnie od prezentów, które dziewczynka dostawała do tej pory.

Prezenty piętrzyły się w jej domu, przy każdej okazji pojawiały się kolejne. W końcu sama obdarowywana zaczęła odczuwać przesyt prezentów i już nie pragnęła ich tak bardzo. To znaczy nie pragnęła kolejnej lalki, piłki, sukienki i skakanki. Jeśli takie miałyby to być prezenty, to lepiej nie dostawać ich wcale.

Wszyscy nadal jednak obdarowywali ją przy każdej okazji. Tak się przyzwyczaili, że nie mogli się odzwyczaić.

Któregoś dnia znalazł się ktoś, kto przyniósł jej zupełnie inny prezent niż te dotychczasowe. Był to niewielki zgrabny wazonik z zaokrąglonym uszkiem. Wazonik był wykonany z cienkiej porcelany i ozdobiony delikatnym wzorem drobnych kwiatków. Prawdziwe cudeńko. Osoba, która wręczała go dziewczynce powiedziała:
– To wyjątkowy wazonik. Może sprawić, że stanie się coś naprawdę niezwykłego. Tak powiedział sprzedawca, który sprzedał mi go na targu staroci.
– Czyli co na przykład? – zapytała rezolutnie dziewczynka.
– Mhm… Nie wiem dokładnie co, ale coś na pewno.
Dziewczynka przyjęła prezent z takim samym przejęciem, jakie odczuwała przedtem, kiedy dostawała prezenty, które jednak bardzo szybko zamieniło się w znudzenie. Ale w opowiastkę o niezwykłym wazoniku nie uwierzyła ani trochę. Postawiła go na półce i wkrótce całkiem o nim zapomniała.
Tak zresztą dzieje się wtedy, kiedy ma się zbyt dużo przedmiotów. Szybko zapomina się o nich i w ogóle ich nie używa.

Minęło sporo czasu. Dziewczynka wkrótce przestała być małą dziewczynką i stała dziewczyną. Teraz miała w głowie zupełnie inne rzeczy niż lalki, piłki, gry i skakanki. Nagle zauważyła, że otacza ją mnóstwo przedmiotów ale bardzo niewielu ludzi. Wielka chęć otrzymywania prezentów zupełnie przesłoniła jej inne ważne rzeczy, których teraz jej brakowało. Nie miała przyjaciół ani nawet dobrych znajomych. A jej półki uginały się od przedmiotów, których nie potrzebowała ani teraz ani nigdy przedtem. W końcu nawet już nie mogła na nie patrzeć. Marzyła o tym, żeby przyszedł do niej ktoś, kto nie przyniesie jej żadnego prezentu. Tylko spędzi z nią chociaż trochę czasu.

Wtedy przypomniała sobie o tym małym chłopcu, który przynosił jej kiedyś najpiękniejsze prezenty. Nie mogła przypomnieć sobie jego imienia ale pamiętała dobrze jego twarz i uśmiech. Gdzie może być teraz?

Trudno jest odnaleźć kogoś jeśli nikogo się nie zna dobrze. Jeśli nie zbudowało się trwałej sieci znajomych poprzez których można poznawać kolejne interesujące osoby i dotrzeć do tych, których dawno się nie widziało. Dziewczyna nie wiedziała nawet od czego zacząć. Właściwie to jej plany odnalezienia tego, co zgubiła dawno temu, od początku zdawały się nie mieć szans na powodzenie.

Dziewczyna, która do niedawna była dziewczynką, którą interesowały tylko przedmioty a nigdy ludzie, czuła się bardzo samotna. Czuła żal. A ten żal zamienił się w złość i któregoś dnia chwyciła swoje prezenty i zaczęła wyrzucać je – jeden po drugim. Trwało to długo bo było ich bardzo dużo. I zajęło jej głowę na dłuższą chwilę.
Na końcu chwyciła niewielki delikatny wazonik z delikatnej porcelany ozdobiony wzorem drobnych kwiatków. Przyjrzała mu się uważnie i próbowała sobie przypomnieć kto i kiedy podarował jej taką dziwną rzecz. Pomyślała, że to zupełnie bezużyteczny i nikomu niepotrzebny przedmiot, jak wszystko inne. I ze złością zrzuciła wazonik, który stuknął głośno kiedy dotknął podłogi. Ale wcale się nie stukł i w ogóle nie uszkodził. Lekko tylko kołysał się w jedną i drugą stronę.
Dziewczyna przyjrzała mu się uważnie a potem podniosła z podłogi i postawiła spowrotem na półce. Tylko ten jeden wazonik został z całej góry prezentów, które dostawała przez wiele lat.

Skoro już wazonik stał na półce to może mógłby stać się użyteczny. Dziewczyna postanowiła, że kupi kwiaty i wstawi je do wazonu. Kwiaty to nie to samo co ludzie ale są żywe i pachną pięknie.

Wyszła z domu w poszukiwaniu sprzedawcy kwiatów. Pogoda była piękna, idealna na spacer. Szła więc powoli i rozglądała się uważnie. Nigdy dotąd nie była na takim spacerze. Więc kiedy już kupiła kwiaty to w drodze powrotnej nadal szła powolutku i przyglądała światu. Nagle na jej drodze stanął chłopak i uśmiechnął się szeroko.
– Jakie piękne kwiaty – powiedział – będą ładnie wyglądać w wazonie.
– Właśnie – odpowiedziała dziewczyna przyglądając mu się uważnie.
A chłopak uśmiechał się ciągle i w końcu rozpoznała ten uśmiech. Uśmiech małego chłopca, który przynosił jej najpiękniejsze prezenty.
– Nadal lubisz dostawać prezenty? – zapytał chłopak.
– Już nie tak jak kiedyś – odpowiedziała niechętnie dziewczyna – wolałabym spotykać ludzi niż dostawać prezenty.

Chłopak popatrzył na nią z zaciekawieniem, przez dłuższy czas patrzył na kwiaty w jej dłoniach i w końcu rzekł:

– W takim razie chętnie zapoznam cię z kilkoma miłymi osobami.

Od tego dnia w małym zgrabnym wazoniku ozdobionym kwiatowym wzorkiem codziennie stały świeże kwiaty. A świat dziewczyny, która kiedyś lubiła dostawać prezenty, zaludnił się i wypełnił osobami bliższymi i dalszymi. Zupełnie jakby zadziały się jakieś czary, które przecież w życiu się nie dzieją ;).

Czy jest jakiś morał z tej bajki? Pewnie nie ma żadnego. Może tylko taki, że w życiu wcale nie potrzeba czarów, żeby coś odmienić, ani żadnych niezwykłych mocy. Bo żadne niezwykłe wazoniki czy cokolwiek innego nie istnieje. Wystarczy tylko chwila zastanowienia nad tym, czy nadal chcemy żyć tak jak dotychczas. A potem trzeba odrzucić to, co jest nam zupełnie niepotrzebne. I skupić na tym, co jest nam potrzebne najbardziej.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *