Słoneczny chłopiec

Bajka dla Filipka P.

Pewnego razu był sobie chłopiec. Całkiem niedawno pojawił się na świecie – a było to pięknego, słonecznego dnia w samym środku wiosny – i sprawił tym wielką radość swoim rodzicom. Bo to wielka radość kiedy daje się życie komuś. A potem patrzy, jak ten ktoś rośnie i rośnie i jest coraz większy i mądrzejszy.
Ten chłopiec na razie jeszcze był malutki. Ale już przejawiał pewne zdecydowane cechy, które mogły odróżniać go od innych. Lubił się śmiać – chociaż ta cecha jest akurat charakterystyczna u dzieci. Lubił też czasami sobie pospać.  Tylko nie bardzo potrafił zgrać się z rodzicami, bo kiedy on chciał spać, oni byli pełni energii, a kiedy budził się i był gotowy do zabawy – wtedy oni właśnie kładli się spać i patrzyli na niego bardzo dziwnie. No ale to akurat też jest cecha wspólna dla większości dzieci. Zajmuje im trochę czasu zanim zrozumieją, że śpi się w nocy a bawi w dzień. Swoją drogą pewnie niejeden dorosły całkiem dobrze rozumie te odwrotne upodobania u dzieci.
I na tym można by zakończyć opowieść.  Może dodając jeszcze, że chłopiec lubił kolorowe zabawki, wesołe dźwięki, smaczne jedzenie i przede wszystkim przytulanie. Tak jak wszystkie dzieci. A jednak… Ten chłopiec był inny niż wszyscy.
Najbardziej niezwykłą cechą, która należała tylko do tego chłopca był kolor jego włosów. Kolor włosów to ważna cecha, która potrafi wiele mówić o człowieku. A włosy tego chłopca były w kolorze słońca. Nie jakieś jasne czy blond albo jeszcze inne. Tylko właśnie dokładnie, nie mniej i nie więcej, tylko w kolorze słońca, które świeciło w dzień na niebie. Każdy kto widział go po raz pierwszy patrzył zdumiony na te jego włosy. Bo taki kolor włosów po prostu się nie zdarza.
Można by przejść nad tym do porządku dziennego, bo po co rozwodzić się nad czymś bez skutku. Jednak kolor włosów chłopca zdawał się nie pozostawać bez wpływu na niego samego. Bo – chociaż mógł to być zbieg okoliczności – kiedy na dworze było ponuro i padał deszcz, włosy nieco ciemniały a jednocześnie nastrój chłopca znacznie się pogarszał. Minę miał nieszczęśliwą, płakał i nie chciał w ogóle jeść. Wiele osób nie lubi deszczu, mógł go nie lubić nawet taki mały chłopiec. Ale kiedy na niebie świeciło słońce, coś niezwykłego działo się z nim, i trudno było wytłumaczyć to czymkolwiek. Jego włosy nie tylko jaśniały ale też roztaczały blask tak niesamowity, że aż dziwne że nikogo nie oślepiał. Jednocześnie buzia chłopca promieniała, oczy robiły się jakby większe i jaśniejsze i uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Rodziców zawsze cieszy dobry nastrój ich dziecka. Jednak w tym przypadku to nie było takie proste. Ludzie zwracali uwagę na słonecznego chłopca i robili różne uwagi na temat jego włosów i rozjaśnionej buzi. Tak to już jest, o czym wiedzą chyba wszystkie mamy, że jak się ma dziecko to nagle spotyka się wiele osób, które o dzieciach wiedzą podobno wszystko. I bardzo chętnie służą radami, o które nikt ich nie prosił. Zwykle z tych rad wynika, że mama nie umie zajmować się swoim dzieckiem dobrze i powinna raczej posłuchać innych niż dalej tak postępować. No więc mama chłopca słyszała takie rady :
– Trzeba mu dawać mniej marchewki, więcej buraczków.
– Trzeba ubierać mu czapeczkę, jak najczęściej, nawet kiedy jest ciepło.
– Trzeba smarować mu buzię kremem.
– Trzeba z nim wychodzić na dwór kiedy pada deszcz.
– Trzeba z nim pójść do lekarza …
Mamie chłopca kręciło się w głowie od tych wszystkich rad. I nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Tymczasem jej synek rósł zdrowo i w ogóle nie przejmował się swoim niezwykłym wyglądem. Był zresztą na to jeszcze zdecydowanie za mały. Rodzina i znajomi też już się do niego przyzwyczaili. Tylko obcy ludzie ciągle robili zdziwione miny, jakby zapomnieli o czymś takim jak takt i dobre wychowanie.
Minęła wiosna i lato. Przyszła jesień dżdżysta i chłodna. Dni zrobiły się krótsze a słońce na coraz dłużej znikało za chmurami. Chłopiec zrobił się niespokojny, kręcił się i popłakiwał podczas snu. W dzień znienacka tracił apetyt i chęć do zabawy. Jego włosy ściemniały a buzia nie była już taka promienna.

Rodzice chłopca martwili się bardzo. Bo chociaż teraz chłopiec nie wyróżniał się niczym i wreszcie wyglądem przypominał inne dzieci, to jego smutna mina wskazywała na to, że dzieje się coś niedobrego.
– Musimy z nim pójść do lekarza – postanowiła mama chłopca.
– Może mu samo przejdzie? – zastanawiał się tata – jest jeszcze malutki. Rośnie i zmienia się.
Tata chciał jeszcze też dodać, że wreszcie wygląda jak inni. Ale wiedział, że zrani tym serce mamy chłopca, która kochała synka nad życie i gdyby nie ludzie wokół, w ogóle nie dostrzegała by jego inności.
Nastrój chłopca poprawiał się na krótko kiedy na niebie pojawiało się słońce.  Wtedy jadł i bawił się i śmiał ze swoimi rodzicami. Ale kiedy wracały chłodne i ciemne dni  markotniał i wtedy jego mama przytulała go tak mocno jak to tylko możliwe. Bo mamy wiedzą, że takie przytulanie jest często jak najlepsze lekarstwo i nie potrzebują do tego niczyich rad.
W końcu jednak rodzice chłopca postanowili poradzić się specjalisty. Kiedy dziecko rośnie to jest bardzo ważne, żeby rozwijało się prawidłowo i żeby absolutnie nic tego rozwoju nie zakłócało. Dlatego kiedy ma się jakiekolwiek wątpliwości trzeba pójść do lekarza i koniec. Ale nie wszyscy lekarze wiedzą o wszystkich chorobach i problemach. Kiedy rodzice opowiedzieli pierwszemu z nich (bo było ich wielu potem) o tym co dzieje się z ich synkiem, ten długo kręcił głową i w końcu dał skierowanie na badania. Badania nic nie wykazały i trzeba było szukać dalej.  Kolejny lekarz przepisał witaminy, a jeszcze następny zalecił ciepłe kąpiele. A  jeszcze inny rozłożył ręce i w ogóle nie wiedział co poradzić. Rodzice chłopca powoli tracili nadzieję. A witaminy i kąpiele nic nie zmieniły. Chłopiec wyglądał zupełnie jak inne dzieci i to mogło cieszyć rodziców, ale nastrój miał kiepski
– Wolałam kiedy był taki jasny – powiedziała mama – on też wolał. Musimy mu pomóc.
-Ale ludzie, znowu będą mówić o nim i robić zdziwione miny. Może niech zostanie już taki? – radził tata, chociaż jemu też najbardziej zależało na synku a w ogóle nie na innych.
– Nie obchodzą mnie ludzie – krzyknęła mama, która była już bardzo zmęczona tym wszystkim – to jest nasz synek i jego dobro jest dla nas najważniejsze.
W końcu ktoś polecił im bardzo dobrego specjalistę, który znał się na dolegliwościach wieku dziecięcego ale nie tylko. Był może nieco ekscentryczny ale pod jego gabinetem nieustannie ustawiały się kolejki.
Lekarz zbadał chłopca bardzo dokładnie, obejrzał główkę, rączki i nóżki. Posłuchał serca i osłuchał płuca. Popatrzył, pomyślał… A potem spojrzał na rodziców znad okularów i powiedział powoli, nieco przeciągając samogłoski:
– Wszystko jest dobrze …
– Ale, tak jak wspominaliśmy, coś chyba nie jest w porządku, te jasne włosy i w ogóle…
– Dziecko jest zdrowe. Może trochę niezwykłe ale to chyba lepiej?
– Lepiej dla kogo? – zapytał tata.
Lekarz zsunął okulary jeszcze niżej na nos i patrzył z pobłażliwym uśmiechem na tatę.
– Proszę pana – zaczął – mają państwo zdrowe i niezwykłe dziecko. Nie ma powodów do niepokoju. Państwa synek potrzebuje dużo ciepła i dużo światła. Proszę mu to zapewnić a nastrój na pewno mu się poprawi. I apetyt będzie miał większy. A kiedy przyjdzie wiosna, pełna słońca, wtedy w ogóle powodu do niepokoju nie będzie.
– Ale ludzie patrzą tak dziwnie
– Ludzie dziwią się różnym rzeczom, bo są zamknięci. Nie potrafią przyjąć do wiadomości, że świat jest dużo większy niż są w stanie pojąć i pełen wielu niesamowitych rzeczy o jakich im się nawet nie śniło. To, co jednym wydaje się dziwne dla innych jest czymś zupełnie naturalnym.
Poza tym, czy to rzeczywiście jest takie niezwykłe, że dziecko jest pełne słońca? Moim skromnym zdaniem to wszystkie dzieci pochodzą ze Słońca. Stamtąd trafiają tutaj, na szarą ziemię, która tylko dzięki nim nabiera barw. To przecież bardzo logiczne!
Tylko nie po wszystkich od razu to widać.
I lekarz popatrzył z uśmiechem na chłopca i na jego rodziców.

Nagle spoważniał, podniósł do góry jeden palec i powiedział :
– I jeszcze jedno, bardzo ważne: proszę odtąd nie przejmować się tak bardzo tym co mówią inni. To, proszę państwa, nikomu nie wychodzi na zdrowie.
Sami powiedzcie – czy to nie był bardzo dobry specjalista ?

Rodzice chłopca wrócili do domu uspokojeni. Zastosowali się do zaleceń lekarza i nie przejmowali się już tym co myślą i mówią inni.
Słoneczny chłopiec rósł a jego włosy lśniły w słońcu. Uśmiech rozjaśniał mu buzię. A rodzice zapewniali mu każdego dnia jak najwięcej ciepła, jak najwięcej światła i jak najwięcej miłości – bo jako rodzice dobrze wiedzieli, że miłość jest w tym wszystkim najważniejsza, i nie potrzebowali do tego niczyich rad.



Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *