Pociąg metra w Tokyo

Pewnego razu był sobie pociąg metra. Nie byle jakiego! Bo to był pociąg metra w Tokyo. Tokyo to takie duże miasto w bardzo dalekim kraju. I jest tam bardzo nowoczesne metro. A pociągi przyjeżdżają tam na stacje zawsze punktualnie.
I ten pociąg metra również.
Ale pewnego razu pociąg tokijskiego metra zaspał do pracy. Miał takie piękne sny. Uśmiechał się przez sen pod nosem. I spał smacznie. Obudził się bardzo zadowolony z siebie. Rozejrzał dookoła i nagle spojrzał na zegar.
– Och!!! – jeknął – już po siódmej! Spóźnię się do pracy! Szybko, muszę pędzić!
I popędził do miejsca, z którego wszystkie pociągi zaczynają rano swój bieg.

Było już bardzo późno.
Po chwili do kabiny kierowcy wpadło dwóch motorniczych, którzy dzisiaj mieli poprowadzić ten pociąg. Tak się zdarzyło, że obaj też  zaspali. Jeden do późna oglądał wczoraj mecz. A drugi… po prostu nie wie jak to się stało.
Biegali zdenerwowani po malutkiej kabinie wpadając n siebie. W końcu usiedli na swoich miejscach. I ruszyli.

Kiedy zatrzymali się na pierwszej stacji usłyszeli niezadowolone głosy pasażerów:
– Która to godzina?- mówili- od kiedy to pociągi w metrze tokijskim się spóźniają???  Teraz i my spóźnimy się do pracy. Kto to widział???

Zarówno pociąg metra jak i panowie prowadzący pociąg pomyśleli w tym momencie o tym samym: trzeba za wszelką cenę ratować sytuację i nadrobić ten czas!

Pociąg szarpnął, drzwi o mało nie zamknęły się na plecach ostatniego z wsiadających, i…ruszyli!!! Pędzili po torach i z wielkim piskiem zatrzymywali się na kolejnych stacjach. Ledwo ludzie zdążyli wsiąść pociąg już pędził dalej. Tak szybko, że aż kołysał się na torach. Ludzie trzymali się mocno, żeby się nie poprzewracać. Pociągi metra w Tokyo zawsze jeżdżą szybko. Ale ten zdecydowanie przesadzał.

– Mamusiu – mówiła mała dziewczynka- dlaczego pociąg tak pędzi? Czy to nie jest niebezpieczne?
– Trochę jest – mówiła mama przytulając ją do siebie. I patrzyła srogo w stronę kabiny motorniczych.

No i stało się! To co musiało się stać. Z tego pośpiechu i pędu musiało wyniknąć nieszczęście!
Pędząc jak szalony pociąg pomylił zjazdy i zamiast pojechać stałą trasą, odbił nieco w prawo, w kierunku zamkniętego przejazdu. Z całych sił uderzył w barierę zamykającą przejazd. Prowadzący pociąg poprzewracali się.  Pasażerowie również. Szyby pociągu pokruszyły się w drobny mak. Światła pociągu potłukły się i zwisały bezradnie. Pociąg wyglądał żałośnie…i był w opłakanym stanie.

Całe szczęście, że nic się nikomu nie stało. Teraz pasażerowie wstawali i rozglądali się bezradnie. Nie mogli wysiąść- bo trzeba pamiętać o tym, że nie można wysiadać z pociągu metra na tory. Można się wtedy narazić na porażenie prądem. Trzeba czekać aż wykwalifikowane służby przyjdą z pomocą.

Wkrótce też zbiegli się ludzie, którzy dbają o bezpieczeństwo w metrze. Sprawnie zajęli się wszystkim.
A najważniejszy z nich stanął przed pociągiem i pogroził palcem.
– Widzisz co narobiłeś? – powiedział poważnym tonem – to mogło się skończyć bardzo  źle. Nie dość, że spóźniłeś się do pracy – co można przecież wybaczyć – to jeszcze w głupi sposób próbowałeś naprawić błąd.
Panowie prowadzący pociąg stali w kabinie i drapali się po głowach. A pociąg – cóż… miał bardzo głupią minę i wielkie wyrzuty sumienia.

Czasami popełnia się błędy. I czasami lepiej nie próbować naprawiać ich na własną rękę. Bo można narobić jeszcze większych szkód.
Wystarczy przeprosić i wyciągnąć wnioski, żeby już nigdy ich nie powtórzyć.
Albo przynajmniej bardzo – ale tak z całego serca, szczerze! – starać się nigdy ich nie powtórzyć.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *